Pierwsze pytanie na rozgrzewkę, po jakie książki sięgasz najchętniej?
Oczywiście po kryminały!
Zawsze lubiłaś czytać kryminały? Od jakiej książki zaczęła się twoja przygoda z czytaniem?
Mam zacząć od samego początku? Od dzieciństwa?
Tak.
W takim razie, moja przygoda z czytaniem zaczęła się od „Opowieści z Narnii”. Moja mama czytała mi je wieczorami, kiedy byłam mała. Uwielbiałam te książki. Nadal z resztą mam do nich wielki sentyment. To samo tyczy się powieści Astrid Lindgren i Tove Jansson. To było w dzieciństwie. Nieco później odkryłam „Władcę pierścieni” J.R.R. Tolkiena. To jest nadal jedna z moich ulubionych książek. Następnie przyszedł czas na Terry’ego Pratchetta i „Świat Dysku”. Wciąż za nim przepadam. W pewnym momencie, to było już w liceum, przeżywałam też swojego rodzaju fascynację Dostojewskim. Muszę się jednak przyznać, że przeczytałam tylko trzy jego książki. Co ciekawe w tym samym okresie uwielbiałam też, na przykład, Jane Austen. Miałam bardzo dobrą nauczycielkę od języka polskiego. Czytaliśmy wiele niezwykle wartościowych powieści, także spoza kanonu lektur szkolnych. Myślę, że to dużo mi dało. Nawet jeżeli później już do tych książek nie wróciłam. Generalnie w tamtym okresie bardzo dużo czytałam. Nie ograniczałam się do jednego tylko gatunku. Teraz to już zupełnie inna sprawa (śmiech). Obecnie czytam właściwie tylko kryminały i książki sensacyjne.
Tolkien, Pratchett, Dostojewski - gdzie w tym wszystkim kryminały? Jak to się zaczęło?
(śmiech). Wiele z tych książek ma przecież wątki kryminalne. Gdzieś w międzyczasie wpadły mi w ręce powieści Agathy Christie i się w nich zakochałam. Od pierwszego wejrzenia. Przeczytałam prawie wszystkie jej książki i to kilka razy. Kilku jej powieści niestety nadal brakuje mi w kolekcji. Dla mnie Christie jest absolutną mistrzynią kryminału i chyba nie jestem odosobniona w tej opinii. Dlatego jestem bardzo wdzięczna recenzentom „Motylka”, panu Robertowi Ostaszewskiemu i pani Gai Grzegorzewskiej, którzy porównali styl mojej książki, to tych tworzonych przez Agathę Christie. To dla mnie największe wyróżnienie.
Którego z bohaterów Christie wolisz – Poirota, czy pannę Marple?
Trudno powiedzieć. To ciągle się zmienia. W zależności o tego, które książki akurat czytam. A lubię czytać je po kolei. Najpierw te, w których pojawia się Poirot, potem te, w których pojawia się panna Marple.
Zawsze czytasz jedną książkę kilkukrotnie?
Jeżeli bardzo mi się podoba, to tak. Zawsze.
Mimo że znasz już zakończenie?
W takiej sytuacji to nie ma znaczenia. Liczy się możliwość uczestniczenia w historii, która mnie urzekła.
Kto, oprócz Agathy Christie, jest twoim wzorem do naśladowania, jeżeli chodzi o literaturę kryminalną?
Obecnie jestem absolutnie zakochana w literaturze szwedzkiej. Uwielbiam Camillę Läckberg, Håkana Nessera i Åkego Edwardsona. Moja przygoda ze szwedzkim kryminałem, jak pewnie dla wielu osób, zaczęła się od „Millenium” Stiega Larssona. Potem postanowiłam spróbować więcej i do tej pory nie mogę się oderwać. To było dla mnie niesamowite odkrycie, że ktoś pisze teraz takie książki. Jak dla mnie, te powieści są, jak tradycyjna Agatha Christie przeniesiona do nowoczesnego świata. Fantastyczne!
Kto poza Szwedami?
Bardzo podobają mi się książki Kathy Reichs i Tess Gerritsen. Kupuję każdą, która się ukazuje. Kiedyś czytałam też sporo Harlana Cobena i Dana Browna. Z Polskich autorów podobają mi się bardzo powieści Zygmunta Miłoszewskiego, Anny Fryczkowskiej, Gai Grzegorzewskiej, Marty Guzowskiej i Mateusza Lemberga. Jestem bardzo ciekawa twórczości Roberta Ostaszewskiego, Joanny Jodełki, Anny Klejzerowicz, Joanny Szwechłowicz, Agnieszki Pietrzyk i wielu innych polskich autorów, których nie dam rady wszystkich tu wymienić. Podobno w Polsce pisze się coraz więcej kryminałów. Nie znam statystyk, ale mam nadzieję, że polscy pisarze tego gatunku podbiją świat na równi ze szwedzkimi. Myślę, że my Polacy mamy bardzo wiele do zaoferowania.
Czym jest dla Ciebie pisanie?
Zabrzmi to może jak frazes, ale dla mnie pisanie to spełnienie marzeń. Odkąd tylko zaczęłam czytać, marzyłam, żeby kiedyś moja książka została wydana. Teraz to marzenie się spełnia i to jest cudowne uczucie. Jestem bardzo wdzięczna wszystkim, którzy się do tego przyczynili. Mojej rodzinie, pani Agacie Pieniążek, pani Annie Derengowskiej i całej ekipie wydawnictwa Prószyński i Spółka.
Od dziecka chciałaś być pisarką?
Tak. Oczywiście chciałam też być nauczycielką. Jak chyba każda mała dziewczynka. Tylko że innym to marzenie minęło, a mnie nie (śmiech). I tak oto nauczam przez całe swoje zawodowe życie.
A psychologia?
To jest niezwykle ciekawa dziedzina nauki. Myślę, że pomaga w wielu aspektach życia. Nawet jeżeli nie pracuje się stricte w zawodzie.
Niektórzy mówią, że psychologię wybierają osoby, które same mają jakiś problem z głową. Zgadzasz się z tym?
(uśmiech). Niektórzy mówią też, że umiemy czytać w myślach.
Wróćmy do pisania. Dlaczego akurat piszesz kryminały?
Jak już mówiłam, od lat właściwie czytam tylko ten gatunek i przyznaję się do tego bez wstydu. Po pierwsze, bardzo, bardzo go lubię. Po drugie, na innych gatunkach się nie znam (śmiech). Wiele osób uważa kryminał za literaturę gorszego typu. Ja się z tym absolutnie nie zgadzam. Chociaż, oczywiście, każdy ma prawo do swojej opinii.
No właśnie - czyje zdanie cenisz, jeżeli chodzi o Twoje książki?
Najbardziej cenię zdanie czytelników. W końcu to dla nich piszę i im próbuję zapewnić rozrywkę. Mam nadzieję, że to się udaje. Cenię sobie też bardzo opinię pisarzy bardziej doświadczonych ode mnie. Jestem świadoma, że cały czas muszę starać się rozwijać. Jestem bardzo ciekawa opinii na temat moich powieści. Co się podobało, a co nie.
Czy w Twoich bohaterach jest coś z Ciebie? Jest tam gdzieś Twoje alter ego?
Na pewno jest w nich coś ze mnie. W końcu to ja ich stworzyłam. Każde z nich ma więc w sobie cząstkę mnie. Część postaci pożyczyła sobie moje zainteresowania, inne moje lęki, jeszcze inne moje wady lub zalety. Oczywiście żadna z postaci nie jest całkowicie mną.
Zapytam może inaczej. Kto jest Ci bliższy: Weronika Nowakowska, czy Klementyna Kopp?
Postać Klementyny Kopp chyba jest mi szczególnie bliska. Może dlatego, że ja również przez wiele lat byłam swojego rodzaju buntowniczką, nawet jeżeli tylko kieszonkową. Nosiłam podarte ubrania, glany i irokeza we wszystkich kolorach tęczy. Chociaż może teraz niełatwo w to uwierzyć. Tworząc postać Klementyny Kopp próbowałam sobie wyobrazić, jak taka osoba, jak ja wtedy, mogłaby wyglądać kilkadziesiąt lat później.
W końcu tatuaże zostają na całe życie (śmiech).
Tak.
A Ty masz jakieś tatuaże?
Tak. Ale tylko trzy. Przynajmniej na razie. Zawsze podobały mi się tatuaże, ale długo zwlekałam zanim odważyłam się zrobić sobie własne.
Dlaczego?
Jestem zdania, że do wszystkiego trzeba dojrzeć. Każdy tatuaż ma swoje znaczenie i symbolikę. Trzeba być pewnym, że chce się nosić ją przez resztę życia. Tak, jak mówisz.
Jakie znaczenie mają Twoje tatuaże?
To już pozostawię dla siebie (uśmiech).
Jesteś z Warszawy. Dlaczego akcja Twojej powieści toczy się w małej wiosce? Skąd się wzięło Lipowo?
Jestem Warszawianką i bez wątpienia kocham moje miasto. Z drugiej strony kocham też Pojezierze Brodnickie. Kiedyś mieszkali tam moi dziadkowie. Jeździłam do nich co roku na całe wakacje, na Święta i tak dalej. Właściwie, kiedy tylko nadarzała się okazja. Do tej pory, odwiedzam to miejsce każdego roku. Nadal mam w tej okolicy bliskie przyjaciółki. Uważam, że jest tam absolutnie cudownie.
A zwierzęta? W Twojej powieści Weronika Nowakowska ma psa i konia.
To akurat jest element wspólny pomiędzy nią a mną. Ja i mój mąż, mamy dwa psy i dwa konie. Jako nastolatka trenowałam profesjonalnie jeździectwo, a konkretniej dyscyplinę zwaną ujeżdżeniem. Miałam wielkie szczęście, że dość szybko trafiłam do naprawdę świetnej stajni i pod oko wspaniałej Pani Trener. Niestety ta stajnia już nie istnieje. To był wspaniały okres w moim życiu. Podczas studiów pracowałam jako instruktor jazdy konnej. Każdy, kto zasmakował w tym sporcie wie, że tak naprawdę to zmienia się w styl życia. Psy kocham od zawsze. W mojej rodzinie zawsze były czworonogi. Jak widzisz, w mojej książce po prostu nie mogło nie być mowy o koniach i psach (śmiech).
Dziękuję za rozmowę.
To ja bardzo dziękuję.